środa, 25 grudnia 2013

Jak dobrze byc bloggerka - so good to be a blogger :)


Jak dobrze być bloggerką ... :) Taką cudowna kolekcje pachnących pierniczków dostałam od Pani Antoniny, która czytuje moje wpisy. Niesamowita niespodzianka i wzruszenie! Bardzo dziękuję za słodkości - już ozdobiły naszą choinkę. Pachną przepięknie! 
Pozdrawiam bożonarodzeniowo!

***

So good to be a blogger..:) This awesome collection of ginger cakes is a gift from Antonina, who reads my blogg from time to time. A huge suprise and very emotional one. Thank you very much - the cakes already make a beautiful decoration of our Christmas tree. They smell like heaven!
Merry Christmas!

niedziela, 22 grudnia 2013

Wesolych Swiat & Merry Christmas!


Korki od wina i szampana posłużyły nam w tym roku jako materiał na szopkę w konkursie szkolnym. Troche baliśmy się, że zamiast doceniać wkład pracy i precyzję wykonania - grono pedagogiczne oceni ilość spożywanego alkoholu w przeliczeniu na głowę naszej rodziny. 

Na szczęście tak sie nie stało a nasza korkowa szopka zajęła 

II miejsce w Konkursie Szopek 2013! 

Przegraliśmy z.. makaronem. A korki dostałam od kuzynki i znajomych z pracy. Bo pomimo hektolitrów wypijanego wina, korków u nas w domu jak na lekarstwo. (Dziekuje Nicoli, Ani i Tomkowi - bez nich nie byłoby Trzech Króli, najwyższej palmy i stada baranów !!!)


Rodzinnych, spokojnych, pełnych miłości - cudowych Świąt Bożego Narodzenia Wam życzę

                           Kinga Popławska
                              z rodziną 





wtorek, 29 października 2013

Helloween - straszne swieto - Scary holiday

Helloween kojarzy mi się się z jedna, jedyną najstrrrrraszniejszą rzeczą - ogromną ilością niewiadomego pochodzenia słodyczy o nieznanej dacie ważności, ktore moje dziecko wraz z przyjaciółmi zamierza skonsumować po udanym wieczornym hellowieen'owym spacerze.

Jak sprawić, żeby zjadło coś innego, jak odwrócić uwage dzieci od tej sterty okropnych słodyczy, co zaproponować w zamian?

Atrakcyjnego, smacznego, najlepiej zdrowego albo co najmniej zdrowszego niż te zebrane od przygodnych ludzi słodkie śmieci wygrzebane z dna szaf...

Dziś podaje sposób (sprawdzony) na słodką helloween'ową alternatywe.

JABŁKA W KARMELU NA PATYKACH.


Brzmi strasznie, ale jest pyszne...i działa.


KILKA(NAŚCIE) NIEDUŻYCH JABŁUSZEK
PATYKI Z POBLISKIEGO ŻYWOPŁOTU SĄSIADA
1i1/2 SZKLANKI CUKRU
1/2 SZKLANKI SYROPU KLONOWEGO
1/2 SZKLANKI ŚMIETANKI 
BIAŁA CZEKOLADA ROZDROBNIONA
ORZESZKI LUB MIGDAŁY ROZDROBNIONE

Przygotowujemy dużą powierzchnie wyłożoną papierem do pieczenia. Patyki skradzione od sąsiada lub z ucięte z własnego drzewa przycinamy i mocno wbijamy w jabłuszka - muszą siedzieć mocno bo będą musiały utrzymać w ręce obgryzane jabłka.
W miseczkach przygotowujemy pokruszone orzechy i czekoladę.

Do garnka wsypujemy cukier i mieszamy z syropem klonowym.
Podgrzewamy na średnim ogniu i gotujemy ciągle mieszając przez około 10 min aż utworzy się ciemny karmel.
Powoli, ciągle mieszając wlewamy śmietankę (uwaga może się pienić!), odkładamy na bok i dalej mieszamy do uzyskania jednolitej masy karmelowej.

Gdy masa zgęstnieje zanurzamy w niej jabłka do około 3/4 wysokości a potem w misce z orzeszkami lub czekoladą. I odkładamy na pergamin aż do stężenia.

I tak kolejno, każde jabłuszko można inaczej udekorować. Ja na zdjęciach mam wersję strrrassznie słodką - karmel z cukrem konfekcjonerskim. 


Bardzo efektywnie kusi małe nietoperki. Jeden już przyleciał.

Może przepis nie jest prosty, a przede wszystkim - bardzo bałagano-genny ale... do zrobienia, za to satysfakcja własna i dzieci - NIEOCENIONA.

Pozdrawiam!


poniedziałek, 14 października 2013

Zapach z natury - cytryna - Nature scent - lemon

Ciekawe czy ktoś z Was pamięta GERANIUM. W czasach mojego dzieciństwa stało na parapecie w domach wszystkich moich koleżanek. Dotknięte wydzielało silny charakterystyczny zapach.

Przypomniało mi się kiedy znalazłam w internecie ten oto sposób na wyhodowanie swojej własnej naturalnej doniczki zapachowej.

Jej zapach jest bardziej subtelny, ale za to mój ulubiony - CYTRYNOWY.

Po pierwsze: 
robimy dla dzieci cytrynadę 
2. wyławiamy wszystkie pestki
3. pestki moczymy w wodzie przez 1-2 dni
4. kazdą z nich obieramy z twardej łupki (nie wiem jak to zrobicie, ja zrezygnowalam przy trzeciej pestce)
5. układamy pestki w małej doniczce np. słoiczku po jogurcie
6. przykrywamy żwirkiem

PODLEWAMY I CZEKAMY :)



Po 2 tygodniach wyrastają nam 3 małe drzewka cytrynowe (to te trzy obrane pestki!) a długo potem reszta roślinek z pozostałych pestek.

Powiem tak, może te moje moje nie wygladają najlepiej ale jak podrosną i zaczną pachnieć, na pewno staną się częścią jakiejś świątecznej dekoracji.




Pamiętajcie, nasion musi być dużo i gęsto, w miarę równo posadzonych. Jeżeli uda wam się je obrać wykiełkują szybko. Jako żwirku użyłam kamyczków dekoracyjnych kupionych w Leroy Merlin, ale myślę, że łądniej wyglądały by jeszcze drobniejsze i niekoniecznie białe.

A teraz zobaczcie do czego dążę:


http://sublime-decor.com/2013/01/20/plant-lemon-seeds-lemon-leaves-smell-so-good/

Jest kilka dobrych tygodni do świąt. Czas na zrobienie dzieciom lemoniady!

niedziela, 22 września 2013

Pigwowiec czy pigwa - Quince or Chaenomeles


Niezbyt piękne, niezbyt równe, niewielkie, potwornie twarde, potwornie kwaśne... i cudownie aromatyczne. Napchane witaminą C do granic możliwości (7 razy więcej niż w cytrynie!), wapniem, błonnikiem i całą gromada innych witamin nie są jakoś szczególnie znane w gronie moich znajomych. 

Niemniej jednak znam dwa domy, w których goście zapytani czego chcą się napić - kawy czy herbaty - odpowiadają "PIGWÓWKI!" To dom mojej cioci Lusi oraz dom moich Rodziców, od których przejęłam miłość do tych przedziwnych owocków i ich przetworów.


Właśnie zaczyna się sezon na pigwowce popularnie u nas zwane pigwami (choć z tymi prawdziwymi, które można już u nas dostać w  niektórych hipermarketach - nie wiele mające wspólnego) - jedyne oprócz rajskich jabłuszek owoce w moim ogrodzie.

Zastosowań mają wiele - dżemy, marmolady, kompoty, nalewki, galaretki czy konfitury, dodatek do mięs, kapusty kiszonej, herbaty, ciast. Wyliczać można w nieskończoność a wasza wyobraźnia podpowie kolejne.



Ja dziś podaje przepis na podstawowe wykorzystanie czyli syrop, z którego potem można zrobić przepyszny likier

Umyte owoce pigwowca, zebrane wtedy gdy ich kolor jest bliższy żółtego z brzoskwiniowymi plamkami, myjemy i przecinamy na pół. (Niektóre przepisy podają, że pigwę należy zbierać po pierwszych przymrozkach ale ja po prostu czekam na odpowiedni kolor).

Wudłubujemy pestki i kroimy na paseczki lub kosteczkę. Uprzedzam, że owoce sa tak twarde, że ręczne cięcie nie jest robotą łatwą i przyjemną - dlatego ja wykorzystuje do tego robot z nożykiem do cięcia w plasterki.

W wielkim słoju układamy kolejne warstwy cukru i pociętych owoców i odkładamy na 2 tygodnie w ciepłe miejsce - może być parapet okienny w kuchni. 


(Proporcje cukru do owoców to mniej więcej 1:1 
tj. 1kg cukru na 1kg całych owoców. 
Cukru nie może być dużo mniej bo inaczej sok sfermentuje). 

Co jakiś czas mieszamy lub lekko wstrząsamy.


Po 2 tygodniach zlewamy syrop. Możemy na tym poprzestać - wtedy najbardziej skorzystają na tym nasze dzieci ALE polecam podział syropu na dwie części i wykorzystanie tej drugiej do wersji "kominkowo-wieczorowej" dla dorosłych.

Czyli: znowu w proporcjach 1:1 mieszamy syrop ze spirytusem lub wódką i zostawiamy szczelnie zamknięty na kolejny miesiąc. Co najmniej.

W ten sposób możemy stworzyć syrop - witaminową bombę dla dzieci (herbatki, lemoniadki, dodatek do ciast) lub/oraz pyszny wzmacnijący odporność likier - digestive, która działa antybakteryjnie, obniża ciśnienie i poziom cholesterolu - w wersji dla dorosłych.

Oczywiście, jeżeli się go pije w ilościach umiarkowanych. 

Polecam zajęcie się tematem, za miesiąc przy różnych rodzinnych okazjach będzie się czym raczyć wieczorami!

A ja siadam do internetu w poszukiwaniu zaskakującego przepisu na wykorzystanie pigwowca. Oczywiście podziele się z Wami tym co wyszperam i wypróbuje. Zostało mi jeszcze kilka owoców oraz znajoma Pani na ryneczku, która co roku sprzedaje swoje ...



Mila sprawa - How nice

Takie oto P.S. do poziomkowego konkursu.

Bardzo się cieszę, że Zwyciężczyni Poziomkowego Konkursu otrzymała Główną Nagrodę w całości i że porcelanowy talerzyk jej się podoba. Pani Antonina napisała do mnie tak miły mail, że postanowiłam go zacytować a myśl, która mi przesłała uczynić Złotą Myślą Dnia.

Cytuję:

"Pani Kingo! Przesyłka dotarła bezpiecznie; talerzyk jest piękny! Jeszcze raz bardzo dziękuję.


Pozdrawiam serdecznie! Miłego dnia! Mój już jest!"

Rzeczywiście jest mi bardzo miło. A takie słowa to sama RADOŚĆ!
Pani Antonino - dziękuje!